Wyprawy Rowerowe - Bikefamilly - Sakwiarstwo, Wyprawy Rowerowe, Wycieczki na rowerze, Zwiedzanie, Wyprawy Rowerowe

WYPRAWY ROWEROWE


WYPRAWY


O WYPRAWACH

WYPRAWY 2005 - 2006

WYPRAWY 2007

WYPRAWY 2008

WYPRAWY 2009

WYPRAWY 2010

WYPRAWY 2011

WYPRAWY 2012

WYPRAWY 2013


FOTOGRAFIA MOJA PASJA

KRAJOBRAZY

PANORAMY

PRZYRODA

ZABYTKI

CIEKAWOSTKI



RÓŻNOŚCI

TopLista - Wyprawy Rowerowe


 

Warszawa.

Nasza pierwsza rodzinna wycieczka rowerowa do Warszawwy i Gdańska odbyła się bez udziału chorej żony. Mogliśmy przebywac w Warszawie, jedynie 3 dni, mieszkając w Rembertowie u rodziny siostry. Mieliśmy do dyspozycji  analogowy aparat, a na zdjęciach nie eksponowaliśmy rowerów.

Już na początku, pojawiły się niemiłe przygody z przewozem rowerów w pociągu relacji Łódź Fabr.-Warszawa Wsch. Trzeba je było ustawiać na końcu wagonów, co przy 6 sztukach spowodowało wiele niedogodności, i groziło nawet ich uszkodzeniem. W końcu po rozmowach z dziewczynkami, zdecydowałem, że wysiądziemy w Żyrardowie, i dalszą trasę do stolicy pokonamy na rowerach.  Ok godż 11, wysiedlismy więc z pociągu, i skierowaliśmy do drogi na Warszawę. Dziewczynki pochłonęły jeszcze zapasy kanapek, i ruszylismy.

W dn 31 lipca panowała słoneczna pogoda, co pozwalało na spokojna jazdę, choć na drodze panował spory ruch. Dziewczynki z zaciekawieniem rozglądały się podczas przejazdu przez liczne miejscowości. Obładowane plecakami rowery, sprawiały im jednak z czasem coraz więcej problemów, doskwierało też pragnienie. Gasiliśmy je kupując wodę mineralną i odpoczywając na stacjach benzynowych co 15-20 km. Po wjeździe do Warszawy, odwiedziliśmy C.H. Reduta, gdzie zjedliśmy upragniony obiad. Cel naszej podróży, Rembertów gdzie mieszka moja siostra z rodziną,  był jeszcze odległy, biorąc pod uwagę pokonany dystans i malujące się na twarzach dzieci zmęczenie. Muszę jednak przyznać, że przy przejeżdzie przez Warszawę, wstąpiły w dziewczynki nowe siły.  Miały w nogach ok. 60 km, a mimo to z podziwu godną wytrwałością  jechały dalej. Przez most Śląsko-Dąbrowski, dotarliśmy do trasy na Białystok, a następnie do Elektrowni Kawęczyn, i w końcu zakończyliśmy nasz długi przejazd w Rembertowie, oddając się pod gościnną opiekę rodziny mojej siostry. Zdałem sobie wtedy sprawę, czego dokonały zwłaszcza dzieciaki, i że następnego dnia z rozsądku z pewnością nie zaproponuję im jazdy na rowerach. 
Dystans przejechany 79 km.

Niedziela 1.07.
W rodzinnym gronie, spacerowaliśmy po lasach Rembertowa. Rześkie leśne powietrze, pozwoliło na relaks i regenerację sił których potrzebowały nie tylko dzieci. Widzieliśmy groby Warszawskich Powstańców, dotarliśmy też nad podmokłe tereny, ulubione żerowiska bobrów. Po południu pojechaliśmy autobusem na lotnisko Okęcie.  Obserwując młodsze córki, i pogodę doszedłem do wniosku, że tak będzie po prostu rozsądniej. Dziewczynkom bardzo podobał się port lotniczy, start i lądowanie samolotów.  W hali przylotów z zaciekawieniem obserwowały grupę chińczyków którzy do Polski przylecieli. Z lotniska \"wypędziła\" nas ulewa i burza. W centrum Warszawy odbyliśmy również jazdę metrem, zrobiliśmy też kilka zdjęć w wieczornej scenerii.

Poniedziałek 2.07.
 Ok 9, ruszyliśmy w kierunku centum Warszawy. Ulicą Grochowską dotarliśmy do okolic Dworca Wileńskiego, a dalej mostem Śląsko-Dąbrowskim do pomnika Walczącej Warszawy. Następny nasz cel, to Pałac Kultury. Na niedalekim parkingu, zostawiamy zabezpieczone rowery. Wjechaliśmy windą na taras widokowy, dzięki ufundowanym przez dyrekcję Pałacu biletom. Na szczycie czekała nas niespodzianka, wystawa  funkcjonowania umysłu człowieka, z licznymi urządzeniami do testów sprawności mózgu. Jak było do przewidzenia, moje panny \"zaliczyły\" z ochotą  niemal wszystkie urządzenia. Po blisko 3 godzinach w pałacu, zabraliśmy rowery, i pojechaliśmy na Starówkę, a potem na plac Pilsudskiego. Pamiątkowe zdjęcia przy Zamku Królewskim, Kolumnie Zygmunta i Grobie Nieznanego Żołnierza, to szczególne pamiątki. Mimo że ruch w Warszawie był znacznie większy niż w Łodzi, dziewczynki świetnie radziły sobie na ulicach. Nie kryły też zadowolenia z możliwości odwiedzenia choć kilku znanych miejsc w stolicy.  Nasza wycieczka zakończyła się powrotem do Rembertowa ok godz 19.
 
Dystans 47 km.

Wtorek 3.07.  
Ostatni dzień naszego pobytu w Warszawie. Ponieważ trzeba było przygotować nasz ekwipunek na przejazd w środę pociągiem do Gdańska, zaplanowaliśmy jedynie wycieczke nad Wisłę. Dojechaliśmy do mostu Dąbrowskiego, i zjechaliśmy nad rzekę, po jego prawej stronie. Z tego miejsca widać było Zamek Królewski, i licznych spacerujących po Starówce turystów.  Ponieważ dopisywała pogoda, dziewczynki z ochotą wskoczyły do wody w najpłytszych miejscach. Szybko jednak okazało się, że woda w największej rzece naszego kraju zbyt ciepła nie jest.  Dzieciaki podglądały amatorów wędkarstwa, i sunącą po rzece motorówke. Do Rembertowa wróciliśmy tą samą drogą, dokonujjąc jeszcze zakupów napojów i żywności na czas przejazdu pociągiem do Gdańska. Po południu, pociechy zgodnie przygotowały nasze bagaże do podróży.
Dystans 28 km.

Gdańsk.
Środa 4.07.
Pobudka o 5 rano , poranna toaleta i śniadanie , przebiegały bardzo sprawnie. Około 6.15 ruszyliśmy już spakowani w kierunku dworca Zachodniego, skąd o 8.15, pociągiem o wdzięcznej nazwie \"Słoneczny\"mieliśmy odjechać do Gdańska. Przejazd przez miasto trwał 45 minut, nie było bowiem dużego ruchu. Pociąg który podstawiono, to typowa podmiejska jednostka, z tym że w przedziale słuzbowym zamontowano uchwyty do mocowania rowerów.  Rowerki mieliśmy jednak na \"oku\". Do Gdańska dotarliśmy na godz. 14. Jeszcze na dworcu zlokalizowalismy ul. Wałową na której mieściło sie Schronisko Młodzieżowe, miejsce naszego pobytu. Okazało sie, że mieści się ono blisko dworca,  sąsiadując ze Stocznią Gdańską. Szybko dotarliśmy na miejsce, personel nas zarejestrował, schowalismy rowery w specjalnym pomieszczeniu, i zajeliśmy pokój.  W piwnicznej części schroniska  urządzona była kuchnia z lodówkami dla większych grup, obok duża stołówka, a nieco w głębi korytarza kilka natrysków. Warunki pobytu zapowiadały sie więc na bardzo dobre.

 Pewien mój niepokój, budziła jednak pogarszająca się pogoda.  Godzinę po rejestracji w schronisku, wybraliśmy się na wycieczke rozpoznawczą do miasta.  Na ul. Grunwaldzkiej, stał pomnik orginalnego pierwszego polskiego czołgu, który brał udział w walkach o Trójmiasto w czasie II wojny światowej. Oczywi¶cie pociechy natychmiast wspięły się na jego wieżyczkę, pozując do zdjęcia.  Następnie szlakiem rowerowym, ruszyliśmy w kierunku  morza.  Okazało się, że jest to szlak który prowadzi  nawet do Gdyni. Dojechaliśmy jednak tylko do granicę Gdańska i  Sopotu, gdzie  skoczyliśmy do zimnej morskiej wody.  W drodze powrotnej do schroniska, weszliśmy jeszcze na  nowe małe molo. Na jego końcu czuć było silne podmuchy wzmagającego się wiatru. Pod jego wpływem na wzburzonym morzu. tworzyły sie groźnie wyglądające fale. Poczuliśmy przenikliwe zimno, zanosiło się na deszcz, i trzeba było wracać. W dużym C.H,  dokonaliśmy zakupów żywności, zgodnie z życzeniem dzieci. Pierwsza wycieczka po Gdańsku, zakończyła sie ok. g. 19. Pozwoliła nam poznać szlak rowerowy w kierunku Gdyni.
 Dystans  Warszawa 17 km.
                Gdańsk      34 km.

Nastepne dni pobytu w Gdansku, bardzo popsuła nam niestety pogoda. Deszcz był tak ulewny,że nie dało się pojeździć na rowerach. Korzystaliśmy wtedy z możliwości odwiedzenia imprez odbywających się w ramach Jarmarku Dominikańskiego. Odwiedziliśmy  Gdańską Starówkę, byliśmy  na umówionym wcześniej spotkaniu z b. prezydentem kraju Lechem Wałęsą, w jego biurze. Udało się nam również, pojechać rowerami do Sopotu na molo. ale próbę dotarcia do Gdyni, storpedowała niestety ulewa. Odwiedziliśmy  Katedrę Oliwską, i  Westerplatte,gdzie byliśmy dwukrotnie rowerami i statkiem.
Dystans 98 km.

Podsumowanie.
Pobyt w Warszawie i Gdańsku, to pierwsza nasza rodzinna wyprawa rowerowa w Polskę. Mimo że nie była całkowicie udana z powodu pogody, miała bardzo wiele pozytywów. Przede wszystkim podobała się dziewczynkom, które zgodnie stwierdziły że chcą jechać na podobną, również z rowerami. Spełniły się również moje założenia dotyczące zwiedzonych obiektów, i przygotowywania przez dzieci posiłków. Biorąc pod uwagę wiek dzieci, stopień ich wydolności fizycznej, i wyrażane zadowolenie z tego wyjazdu, wyprawę uważam za bardzo udaną. Nie zmienią tego nawet nasze perypetie z powrotem do Łodzi. Musieliśmy jechać do Elbląga, potem Olsztyna, i stamtąd pociągiem dla rowerzystów dotarliśmy do Łodzi. Innego połączenia PKP w Gdańsku, nie potrafiły nam zaoferować. Postaram się jednak zrobić wszystko co będzie możliwe, aby kontynuować nasze wyjazdy nie tylko po kraju.

Przejechane km: Warszawa 171 km
                              Gdańsk     132 km
                              Razem      303 km

Uczestnicy:
                Janusz, Justyna, Kamila, Paulina, Alicja, Aleksandra.

 

 

Wyprawy, wycieczki, turystyka rowerowa, sakwiarstwo, Rower, Podróże, na rowerze, jazda rowerem, reportaże


Sylwester Sylwester w górach Katalog stron                Polityka prywatności