|
|
Uczestnicy: Janusz, Justyna, Paulina, Alicja, Aleksandra. Środa 22.07. W kilka dni po powrocie z wyprawy do Szwecji, zaproponowałem dziewczynkom wyjazd na wycieczkę po atrakcyjnych miejscach województwa Łódzkiego. Mój wybór padł na Spałę, Inowłódz, Smardzewice i Tomaszów Maz. Pociechy przyjęły propozycję z zaciekawieniem. W środowe przedpołudnie, pogoda jednak nie dawała większych szans na zrealizowanie wycieczki wiele wskazywało na to, że wyjazd trzeba będzie przełożyć. Czas pokazał jednak, że warto być cierpliwym. Czekaliśmy ze spakowanym ekwipunkiem, i pogoda się w południe poprawiła. Szczepiliśmy przyczepkę z namiotami, i z nieco mniejszym ekwipunkiem w sakwach Crosso, ruszyliśmy drogą do Spały. Słoneczna pogoda sprawiała nam dużą przyjemność podczas jazdy, ale wysiłek podczas jazdy z czasem wzmagał pragnienie. Niewielki ruch na drodze, pozwolił nam szybko przejechać 34 km. do Ujazdu. Przy głównej drodze, stoi wizytówka miasteczka, kościół parafialny św. Wojciecha zbudowany w latach 70 XVII wieku. Wnetrze świątyni zdobią rokokowe ołtarze oraz kaplica Ostrowskich, najbardziej zasłużonej dla miasta rodziny. Zrobiliśmy sobie małą przerwę, chowając się w parku przed palącym słońcem. Zostawiłem dziewczynki na ławce i z Alicją poszedłem obejżeć stojący nieopodal pałac Ostrowskich. Wybudował go A. Ostrowski na fundamentach pochodzących od XIV wiecznej warowni, z której zachował się fragment muru. Charakterystycznym elementem dekoracyjnym pałacu są ostrolukowe arkady z cegły, masywne oszkarpowania oraz niewielkie baszty zakończone krenelażem. Muszę przyznać, że pałac prezentuje się bardzo ciekawie, zwłaszcza że w otaczającym go parku występują cenne drzewa np. białe topole, srebrzyste świerki i kaukaski skrzydłorzech. Po wykonaniu ciekawych fotek i odpoczynku w tak ciekawej scenerii, ruszyliśmy w kierunku Tomaszowa Maz. W dziewczyny wstąpiły nowe siły, kręciły z wielkim impetem, trzymając się tuż za mną. Płaski odcinek drogi do Tomaszowa prowadził pośród łąk i pól, i nie sprawił nam większego wysiłku. Przejechaliśmy przez Tomaszów i wstąpiliśmy na dworzec, aby sprawdzić na wszelki wypadek kolejowe połączenie z Łodzią. Z Tomaszowa do Spały, wiedzie gładka ścieżka rowerowa, która na głównym odcinku prowadzi wzdłuż lasu. Wspaniały kompleks leśny, chronił nas przed słońcem. Najbardziej znany zabytek Spały, modrzewiowy kościółek Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej, otoczony był grupą zaciekawionych turystów. Zrobiliśmy krótki postój w parku, zastanawiając się nad miejscem na nocleg. Zbliżał się wieczór, i zaczęły nam dokuczać niemiłosiernie natrętne komary. Tuż obok byłej szkoły podstawowej do której latem przyjeżdżałem na kolonie, stoi budynek Schroniska Młodzieżowego "Granamar". Przyjeżdżają do niego młodzieżowe grupy trenujących lekkoatletów. Starszy pan, gospodarz schroniska pozwolił nam rozbić namioty na pobliskim trawniku, udostępnił też natrysk. Odświeżeni po solidnym wysiłku, zrobiliśmy kolację i zniknęliśmy w namiotach na nocny odpoczynek. Dziewczynki szybko zasnęły, a ja przez blisko godzinę przyglądałem się burzy, która zbliżała się do Spały od strony Tomaszowa. Mrukliwe grzmoty, błyskawice i obfity deszcz, tworzyły groźną i niepowtarzalną scenerię. Czwartek 23.07. Nocne grzmoty i błyskawice, nie pozwoliły mi zbyt długo pospać. Nim jeszce pomarańczowa łuna wschodzącego słońca zmieniła się w żółtą, byłem już na nogach. Z nieodłącznym Olympusem poszedłem zrobić kilka fotek spalskich atrakcji w blasku wschodzącego słońca. Zacząłem od modrzewiowego kościółka, otoczonego wysokimi drzewami, a spacer skonczyłem w parku podziwiając piękną scenerię tworzoną przez przebijające się promienie słońca, oświetlające kolorami blasków i cieni posąg spirzowego żubra. Gdy wróciłem do schroniska, moje pociechy były już po toalecie, i zaczynały składać namioty. Gdy zwinęliśmy ekwipunek ruszyliśmy drogą w kierunku Konewki, i skręciliśmy na drogę do Inowłodza. Tuż za zakrętem znależliśmy ładnie położony pośród drzew duży staw, pokryty rzęsą wodną. Leśną ciszę przerywał tylko czasem rechot żab i poranne śpiewy ptaków. Ze stawu woda małą kaskadą, spływała pod mostem na drugą stronę drogi, obmywając liczne kamienie i rośliny, potem ginęła w leśnej oddali. To ładne miejsce nosi nazwę Rezerwat "Gać spalska". Asfaltową drogę przez wieś Kolonia, dotarliśmy do Inowłodza, prastarego miasteczka nad Pilicą. Prawa miejskie posiadało już w połowie XIV wieku. Zatrzymaliśmy sie u stóp wzniesienia na którym stoi jeden z najładniejszych zabytków województwa łódzkiego, romański kościółek św. Idziego. Jego budowę ufundował król Władysław Herman w roku 1086, jako wyraz dziękczynienia za narodziny syna Bolesława. Na skarpę prowadzą strome schody, których pokonanie zostało nam wynagrodzone przepięknym widokiem na zakola Pilicy. Na tarasie widokowym stoi pomnik Władysława Hermana z czułością obejmującego syna, a nieco w głębi romańska świątynia. Alicja z zaciekawieniem czytała historię kościółka, po czym zabrała się do sfotografowania objektu. Przy kościółku położony jest miejski cmentarz, a za jego ogrodzeniem pośród gęstych zarośli, kryją się bojowe schrony z czasów II wojny światowej. Po zejściu ze skarpy, zaprowadziłem dziewczynki główną drogą do ruin zamku Kazimierza Wielkiego. Dzięki staraniom władz miejski i wojewódzkich, zamek jest w trakcie odbudowy. Na narożniku tuż przy drodze, powstaje narożna baszta. Gdy oglądałem ruiny, pojawiły się nad nimi dwa przepiękne bociany z pobliskiego gniazda. W powietrzu dawało się odczuć coraz większą gorączkę i parność. Ruszyliśmy główną drogą do Spały, przejechaliśmy stary most na Pilicy, kierując się do Tomaszowa Maz. Drogą przez nadpiliczny las i małe wioski, dotarliśmy do Skansenu rzeki Pilicy. To muzeum na wolnym powietrzu w którym zgromadzone eksponaty są świadectwem wspaniałego dziedzictwa przyrodniczego, historycznego i kulturowego rzeki Pilicy i ziemi łódzkiej. Wśród eksponatów zobaczyć można stary zabytkowy młyn wodny, stację kolejową z Czerniewic i carski szalet ze Spały, bogate zbiory biblioteczne poświęcone regionowi Nadpilicza i dolinie rzeki. Nie mniej ciekawe są eksponaty z okresu II wojny światowej- odtworzone i sprawne hitlerowski transporter gąsienicowy z wyposarzeniem, ciągnik artyleryjski wydobyte z dna Pilicy, oraz czołg T-34 jeden z tych, które wyzwalały Tomaszów. Po zwiedzeniu skansenu przenieśliśmy się na drugą stronę ulicy, gdzie mieści się inny bardzo ciekawy objekt. Przepiękny park w którym wije się jedna z odnóg rzeki Pilicy. Pierwsze informacje o Rezerwacie "Niebieskie żródła" pochodzą z połowy XVIII wieku. Wtedy u ujścia żródeł stał drewniany młyn, do którego dobudowano karczmę. Rezerwat nazywano również m.inn. "Błękitne ródła", "Błękitna woda", "Modry stok". Uznawano to miejsce za cud natury, odwiedzało je wielu gości m. inn. car Mikołaj II. W latach 30 XX wieku, władze Tomaszowa zaczęły przekształcać rezerwat w park turystyczno-przyrodniczy. Wykonano wiele prac, które przerwał wybuch II wojny światowej. Park niemcy wykorzystywali jako ośrodek rehabilitacji żołnierzy wracających z frontu. Tuż przed zakończeniem wojny, hitlerowcy wycięli znaczną część bezcennego drzewostanu, w ramach przygotowań do obrony przed Armią Czerwoną. Rezerwat "Niebieskie żródła" utworzono ponownie w 1961 r. po dokonaniu wielu zmian jego infrastruktury i przyłączeniu do Tomaszowa Maz. Wpłynęło to bardzo korzystnie na dbałość i troskę o to unikatowe zjawisko przyrodnicze. Tuż przy wejściu do parku, naszą uwagę zwróciła liczna łabędzia rodzina, pływająca w cieniu. Biali jak śnieg, dorodni rodzice pilnowali gromadki 8 swoich ciemnoszarych pociech. Parkową alejką szliśmy wdłuż wody od której niczym od lustra, odbijały się rosnące drzewa. Na końcu alejki, przy zakolu wody, widać było dno porośnięte barwnymi zielonymi roślinami. W promieniach przebijającego się przez drzewa słońca, można było zaobaczyć, lekko zmieniającą kolor wodę. Z malowniczego rezerwatu pojechaliśmy do Smardzewic, gdzie mieści się kolejny rezerwat, tyle że w nim głównymi atrakcjami są hodowane tam żubry. Doprowadziła nas tam leśna droga. Z tarasu widokowego mogliśmy podziwiać 3 okazałe osobniki, reszta rozeszła się niestety po leśnej części rezerwatu. Był to ostatni punkt naszej 2 dniowej wycieczki. Wspólnie z dziewczynkami ustaliliśmy, że wracamy do Łodzi z powodów związanych ze sprawami rodzinnymi. W podjęciu tej decyzji "pomogły" mocno męcząca parna pogoda i chmary komarów których mieliśmy serdecznie dość o czym świadczyły na naszych ciałach ślady licznych ukąszeń. Ulicami Tomaszowa dotarliśmy do dworca kolejowego, skąd pociąg zabrał nas do domu. Po drodze mieliśmy jeszcze z naszymi rowerami "rozrywkową" przesiadkę na dworcu w Koluszkach. Ale to już "norma". Wycieczka do Spały i Tomaszowa odbyła się w kilka dni po naszym powrocie z wyprawy do Szwecji. Jak widać skandynawskie przygody nie zraziły nas do wspólnego rowerowania. I tak już zostanie, a ciąg dalszy nastąpi.
|
Wyprawy, wycieczki, turystyka rowerowa, sakwiarstwo, Rower, Podróże, na rowerze, jazda rowerem, reportaże |