|
|
Świnoujście cz 1. Miasto dzieli sie na dwie części. Na prawobrzeżnej, leżącej na wyspie Wolin, jest stara latarnia morska, port handlowy i promowy, oraz dworzec kolejowy. Z portu promowego wypływają promy samochodowe do Danii i Szwecji, oraz statki wycieczkowe do Niemieckich kurortów. Na lewy brzeg co kilka minut plywają promy samochodowo-osobowe. Ta część miasta, leżąca na wyspie Uznam, to obszar mieszkalny z siedzibą władz, plażą, licznymi domami wypoczynkowymi i drogą dojazdową do przejścia granicznego z Niemcami. Na ul. Gdyńskiej mieściło się Szkolne Schronisko Młodzieżowe w którym mieszkaliśmy. Po przeprawie z lewego na prawy brzeg, skierowaliśmy się na szlak prowadzący do latarni morskiej. Dojechaliśmy do Fortu Wschodniego( Gerharda ), jednej z 3 wojskowych fortyfikacji, wchodzących niegdyś w skład Twierdzy Świnoujście. Dla turystów organizowane są tam, pokazowe apele w stylu wojskowym, połączone ze zwiedzaniem pod fachowym okiem przewodnika. Nieco dalej stoi najwyższa w Europie (68 m) latarnia morska. Wejście na jej wieżę wymaga niezłej kondycji. Z widokowego tarasu wieży rozciąga się ciekawy krajobraz na miasto, port i wybrzeże. Przy bezchmurnym niebie dostrzegliśmy nawet molo w Międzyzdrojach i klifowe wybrzeże.
Po powrocie do miasta, zrobiliśmy zakupy żywnościowe, i natychmiast udalismy się przez dzielnicę nadmorską nad morze, aby się nieco ochłodzić. Piękna, niemal 100 metrowej szerokości plaża, pełna była plażowiczów. W morzu roiło się od amatorów pływania. Do póżnego popołudnia, nie odmawialiśmy sobie obu tych przyjemności, z czego szczególnie cieszyły się dzieci. Przy tej okazji, nasze ciała zaczęła pokrywać delikatna opalenizna, a karta pamięci w aparacie zapełniała się pamiątkowymi zdjęciami.
Dystans 32 km Świnoujście cz 2. Poruszając się ścieżką w kierunku portu promowego minęlismy Fort Anioła, zameczek zbudowany na wzór Mauzoleum Hadriana, a nieco dalej Basen Pólnocny, w którym również nie brakowało sprzętu miłośników żeglowania. Po rzece Świnie, płynął prom samochodowy firmy Stena Line,wracający z jednego z państw Skandynawskich. Po minięciu portu promowego dotarliśmy do Placu Rybaka, przy Basenie Zimowym. W piętrowym budynku mieściło się tu Muzeum Rybołóstwa Morskiego. W jego zbiorach jest wiele eksponatów prezentujących historię rybołóstwa, przyrządy nawigacyjne, okazy morskiej fauny, oraz informacje o mieście i regionie. Nasza wycieczka zakończyła się dokonaniem zakupów, po których wróciliśmy na kolację do schroniska. Międzyzdroje cz 3.
Upalna pogoda jaka towarzyszyła naszemu pobytowi, skłoniła nas do zaplanowania wycieczki rowerowej do Międzyzdrojów. Długotrwałe przebywanie na ostrym słońcu, zwłaszcza przez dzieci i żonę, mogłoby pociągnąć za sobą zdrowotne dolegliwości. Wycieczka na rowerze, dawała nadzieję na trochę chłodu, przynajmniej podczas jazdy. Po przeprawie promowej na prawy brzeg, skierowaliśmy się do drogi w kierunku Szczecina. Jadąc bezpiecznie pasem pobocza, mijaliśmy duże obszary lasów, co chroniło nas przed prażącym słońcem. Podczas jazdy, nie obyło się bez przygód. Najpierw utnęliśmy nieco w samochodowym korku, na remontowanym odcinku drogi z sygnalizacją świetlną. Ok 3 km przed miastem żona złapała gumę. Żródłem kapcia, była zapewne szutrowa nawierzchnia remontowanej drogi. Zapasowa dętka, była jednak pod moją ręką, i po szybkiej naprawie, ruszyliśmy dalej.
Wjechaliśmy w miasto, kierując się na niewielkie wzgórze, gdzie mieści się pokazowy rezerwat żubrów na terenie Wolińskiego Parku Narodowego. Krótki posiłek, zakup biletów i wchodzimy. Zwierzęta które tam przebywają, zostały odratowane przez ludzi, są więc obyte z obecnością człowieka, i nie mogą wrócić do swojego naturalnego środowiska. Dzieci z szybkością błyskawicy zameldowały się przy zagrodach z sarnami, i dorodnymi jeleniami. Po wykonaniu pamiątkowych fotek, ruszyliśmy do zagrody z żubrami. Wielkość tych zwierząt, leżących w promieniach słońca, zrobiła na nas wrażenie. Kontynuując nasz obchód, docieramy do siedliska orła bielika. Dwa ptaki, siedzą w pewnej odległości od siebie, rozglądając się uważnie po swoim terenie. Przy wyjściu z rezerwatu, oglądamy jeszcze dziki, leżące w wykopanych wgłębieniach ziemi. Wyjeżdżamy z terenu W.P.N. kierując się na drogę prowadzącą na zalesiony szczyt klifowego wybrzeża na Kawczej Górze.
Prowadzi tam stroma ściężka. Aby zachować kontrolę nad dziećmi, prowadzimy rowery pod górę, co wymaga nieco kondycji i ostrożności. Ze szczytu rozciąga się piękny widok na zalesione nadmorskie wybrzeże, i plaże Międzyzdrojów. Jeszcze tylko pamiątkowe fotki, i kierujemy się do głównego deptaka miasta. Okazuje się on być oblężony przez turystów, tak samo jak plaża i molo. Mnóstwo tu różnych sklepików, barów i straganów. Przy jednym z nich, fotograf robi na nasze życzenie zdjęcie, i komponuje w pamiątkową pocztówkę z atrakcjami miasta. Docieramy do Alei gwiazd polskiego kina, prowadzącej do zejścia na plażę. Przymierzyłem własną rękę, do odcisku dłoni Bogusława Lindy. Dziewczynki z żoną z zaciekawieniem oglądały inne odciski znanych sobie polskich aktorek.
W pobliskim barze, zamówiliśmy trzy porcje smażonej ryby, konsumując "przy okazji" własne zapasy. Ponieważał zbliża się wieczór, opuściliśmy deptak z atrakcjami i skierowaliśmy się do szosy w kierunku Świnoujścia. Dziewczyny nieco odjazd opóźniły, rozgrywają jeszcze między sobą, mecz w hokeja na stole gier. Droga powrotna, w promieniach zachodzącego słońca, okazuje się 40 minutowym relaksem. Rumieńce na twarzach dzieci i żony, oraz humor, potwierdzały, że dzień bogaty był w atrakcje, które wszystkich zadowoliły. Moje pewne zdziwienie, wzbudziło szybkie tempo jazdy narzucone przez dzieci. W schronisku okazało się, że przedmiotem westchnień wszystkich dziewczynek była....... zawartość lodówki.
Dystans 58 km. Wyspa Kasibór cz 4. Nasza wycieczka na wyspę Kasibór, została zaplanowana po informacjach o Gospodarstwie Agroturystycznym "Wyspa skarbów", oraz rezerwacie wodnym ptactwa. Na wyspę prowadzi asfaltowa droga, wdłuż której ciągnie się las, i trwają prace przy budowie ścieżki rowerowej. Przy bardzo słonecznej pogodzie, pokonanie odcinka 9 km do przeprawy promowej, nie sprawiło nam kłopotów. Uśmiechnięta dzieciarnia gnała do przodu, aż miło było patrzeć. Podczas oczekiwania na prom, żona udzielała wywiadu reporterowi lokalnego radia, a ja z dziećmi oglądaliśmy malownicze widoki nad rzeką Świną. Po przeprawieniu się na wyspę, ruszyliśmy przez most na teren wyspy. Musieliśmy przejechać ok 5 km, aby zobaczyć niepozorny drogowskaz w polną drogę w kierunku rezerwatu ptaków. Po pokonaniu niewielkiego odcinka wąskiej dróżki, dotarliśmy do ogrodzonej wieżyczki widokowej. Z tablicy informacyjnej dowiedzieliśmy się, że jesteśmy na lęgowym terenie ok 100 gatunków ptaków. Dzieciaki z ochotą ruszyły na wieżę widokową. Rozciągał się z niej ładny widok nadrzecznych zarośli, z których dochodziły dżwięki ptasiej mowy. Dziewczynki wypatrzyły na niezbyt odległym pastwisku, grupę brykających koni. Nim się zorientowałem, wszystkie pędziły już w ich kierunku, zostawiając rowery oparte o ogrodzenie. Jak było do przewidzenia fascynację dzieci wzbudził młody żrebak, nie odstępujący na krok od matki. Ufne zwierzę, podchodziło do ogrodzenia, pozwalając się pogłaskac każdej dziewczynce. Nieco dalej za pastwiskami, dotarliśmy nad przybrzeżne zarośla. W niedalekiej odległości zobaczyliśmy grupę licznych kaczek ochoczo taplających się nad brzegiem jednej z wysepek. To z tego dziewiczego miejsca dochodziła "ptasia mowa". Wróciliśmy na główna drogę, i skierowaliśmy się na koniec wyspy do "Wyspy skarbów". Gospodarstwo prowadzone jest przez miejscowa rodzinę. Na ogrodzonym terenie stał zadaszony barek, wozy sypialne dla turystów, były też miejsca zabaw dla dzieci (strzelnica, statek piracki), oraz kolejne zwierzęta, strusie, kozy, a w osobnym boksie świnki wietnamskie. Najpierw skonsumowaliśmy przepyszny bigos, po którym ruszyliśmy pooglądać wszystkie atrakcje. Strusie spacerujące po wybiegu, budziły pewien respekt u dzieci, ale kozy - podobnie jak konie, ufnie jadły z ręki, i pozwalały sie głaskać. Z zaciekawieniem oglądaliśmy skulone w swoim boksie ciemne wietnamskie świnki. W takim miejscu, czas mija szybko i przyjemnie, była jednak godz 18, i trzeba sie było pożegnać, choć gospodarze zapraszali nas na niedaleką przystań ze sprzętem wodnym. Powrót do miasta, stał się prawdziwym relaksem. Dziewczynki jednak zgodnie stwierdziły, że dzień z takimi atrakcjami powinien trwać znacznie dłużej. Świnoujście (podsumowanie) Pozostałe dni naszego pobytu w tym ładnym nadmorskim kurorcie, upłynęły nam na codziennych wycieczkach do miasta i nad morze. Pojawiły się problemy zdrowotne u żony, i nie mogliśmy w pełni zrealizować wszystkich planów objazdu ciekawych miejsc na rowerach. Musielismy także zrezygnować z wycieczki na tereny Niemiec. Byliśmy jednak na granicy. Dzieci zafascynowane były możliwością nieograniczonych harców w morskiej wodzie. Podjęlismy jednak postanowienie, że na pewno jeszcze w ten piękny zakątek Polski wrócimy, ale z namiotami. Oprócz opisanych wyżej wycieczek, przejechaliśmy jeszcze na rowerach ok. 175 km. Cały pobyt zgodnie uznaliśmy, za najlepszą formę wspólnego aktywnego wakacyjnego wypoczynku. Dystans 175 km. Na terenie Świnoujścia i po jego okolicach przejechaliśmy łącznie 343 km. Uczestnicy:
|
Wyprawy, wycieczki, turystyka rowerowa, sakwiarstwo, Rower, Podróże, na rowerze, jazda rowerem, reportaże |